Zygmunt od dziecka uwielbiał drewno. Wychował się na wsi, a jego ojciec prowadził własny warsztat stolarski. Można więc powiedzieć, że pasja przeszła w tym przypadku z ojca na syna. Naturalną koleją rzeczy była nauka zawodu pod okiem ojca. Później skończenie odpowiedniej szkoły, uzyskanie tytułu mistrza w wybranym zawodzie. Ciągle czegoś jednak mu brakowało. Pewnego dnia zobaczył w internecie ogłoszenie, w którym pewna firma poszukiwała kandydatów których zadaniem miała być budowa domów drewnianych i szkieletowych. Nie namyślał się długo. Był typem człowieka, któremu wystarczył czasami jednej impuls do podjęcia decyzji. I teraz ten impuls pojawił się w jego głowie momentalnie. Tydzień później siedział już w samolocie, który zmierzał do Norwegii. Tam była siedziba firmy w której miał zamiar nauczyć się tego nowego zajęcia. był podekscytowany. W końcu czekało go coś nowego. Coś czego bardzo chciał i oczekiwał. Warto było poświęcić te wszystkie lata na naukę zawodu, rozwijać się – pomyślał.